MÓJ TYDZIEŃ





Tydzień pt. ''nic mi się nie chce'' na szczęście się kończy. W poprzednim wpisie komunikowałam, że czuję ekscytację przed tym tygodniem... Jakoś tak nie wiem czemu :D
Zdecydowanie potrzebowałam motywacji! Dziękuję za nią! Każdemu z was!

Jesteście najlepsi!

JAK WYGLĄDAŁ MÓJ TRENING?


PONIEDZIAŁEK
:
Zmobilizowana nowym tygodniem, zbliżającym się nowym miesiącem aż TĘTNIŁAM ŻYCIEM! Podekscytowana, z wielkim uśmiechem na mojej pyzatej buzi zrobiłam trening górnych partii! Pojeździłam również na rowerze i załatwiłam wszystkie skierowania na badania okresowe i jeszcze NAJWAŻNIEJSZE spędziłam aktywnie czas z moim Najukochańszym <3 Czy to nie cudowny dzień?

WTOREK:
Ach chciałam się wyspać! No ale wszystkiego mieć  w życiu nie można. Wstałam, zrobiłam śniadanko, spakowałam je do lunchboxa i ruszyłam z mym towarzyszem na pobieranie krwi. Musiał mnie pilnować, bo lubię sobie omdlewać podczas tego badania :D Objechałam wszystkie potrzebne miejsca, zarejestrowałam się do lekarzy, kupiłam świeże jabłka i marchewki na targu i w końcu ruszyłam na basen! Pływało się CUDOWNIE! 56minut <3 Wróciłam do  domu,, zabrałam się za gotowanie (dla siebie na dzisiaj, dla rodziców na dzisiaj i dla siebie na jutro- wycieczka do Torunia!) Zmęczona padłam ok 13 z obiadem w ręce :D Zmęczenie wzięło górę i przeleżałam troszeczkę dnia. Czasami można! Wieczorkiem poszliśmy rodzinnie biegać <3 Wszystko byłoby dobrze, ale NIE JEDŹCIE FASOLOWYCH PRZYSMAKÓW przed biegiem :D

ŚRODA:
Leniuch ze mnie. Pojechałam do Torunia wspierać mojego Pawełka. Było sporo chodzenia, ale chciało mi się tylko NIC. Wróciłam do domu i …. jadłam i leżałam :D REST pełną parą J

CZWARTEK:
Niemoc trwała, ale zmotywowana przez jedną z czytelniczek skończyłam trening. Wieczorkiem biegło się lekko i przyjemnie.


PIĄTEK:
Nogi, nóżki :D Nic się nie zmieni, zawsze ciężko wchodzi ten trening :D Kilka zadań na mieście i jakoś cardio (dobra taki trening to nie trening) się zrobiło.


SOBOTA:
Założyłam sobie, że to będzie długie wybieganie.  Wstałam,  zjadłam WIELKIE śniadanie i… poszłam spać :D na 40minut. Wstałam. Rozgrzałam się. Otworzyłam drzwi i…. WIATR! Trudno. Wybiegłam. Po 5km chciałam się poddać. Autentycznie COFAŁO MNIE!
PODDAĆ SIĘ? NIE MA MOWY! Starałam się biegać tak, aby mieć wiatr z boku. Czasami się udawało, ale nie ma nic za darmo, żeby się dostać ‘’na bok’’ trzeba było lecieć prosto pod żywioł. 20km DONE! Mimo wszystko <3

NIEDZIELA:
Po wielkim niedzielnym (jak to lubicie nazywać) CHEAT DAY-u (nie uznaję czegoś takiego ;D) wstałam na wielkie naleśnikowe śniadanie (o tak śniadanie, którego nie muszę sobie robić <3 Dzięki Karolcia) i po kawce poleciałam na basenik. Pływało się bosko, chociaż chciało mi się już do domku na obiad :D wiec pary w rękach było więcej. Moja ulubiona 100 DONE!


JAK WYGLĄDAŁ MÓJ PLAN ŻYWIENIOWY?
Od poniedziałku do czwartku wyglądał bardzo ładnie. Zdrowo, kolorowo… z umiarem! :D
Jak zawsze w piątek się zaczyna. Tak już jakoś mam.
Sobota była… WOW. Grill, ciasta a nawet PIZZA! Zaszalałam i wiecie co? BYŁO WARTO <3 Uwielbiam spędzać  czas z moją wspaniałą Karolcią. Dziewczyny, które mają fioła na punkcie zdrowego odżywiania i w ogóle fit życia… jak się spotkają (nareszcie!) to je ponosi  :D. Kalorie nie istnieją. Tak powinno być!
Niedziela… kontynuacja żarcia :D Ja tak mam. Czy dla was ‘’cheat DAY-e’’ byłyby dobre? Nie wiem! Nigdy sobie niczego nie narzucam i to jest mój przepis na szczęście. Chce mi się jeść mało węgli danego dnia? Ok. Chce mi się dużo tłuszczu? Ok. Chce mi się dużo białka? Ok. Nauczyłam się słuchać swoich potrzeb.  Jakoś daje radę! :D


 CO NOWEGO?
Dziwne... bo nie przepadałam za suszonymi bananami... tym bardziej za chałwą... A te dwa przysmaki towarzyszyły mi w tym tygodniu. Jak to mówią ''tylko krowa zdania nie zmienia'' :)
No i wisienka na torcie, którą spróbuję zrobić w fit wydaniu (:D) Ciasto-lizak-babka-brownie


UZALEŻNIENIA?
MARCHEWKI- najczęściej chrupałam ją ''na surowo'' czasami również w wersji frytkowej! mniami <3

CO POLECAM?
Tak myślę, że polecę wam DOMOWY TRENING! Już w najbliższym tygodniu uzupełniony o plecy i triceps! Można ruszać!
NOGI I PUPA
KLATA BARKI I BICKI

Sandy

Jestem studentką Wychowania Fizycznego na AWFiS w Gdańsku. W swoim życiu miewałam wiele przelotnych pasji, zainteresowań, hobby... jednakże wszystkie po pewnym czasie mijały. Miało to miejsce dopóki nie zaczęłam (głównie przez własne kompleksy) zajmować się sportem, zdrowym żywieniem i ogólnie pojmowanym zdrowym stylem życia. Od tamtej pory nie potrafię wyobrazić sobie swojego dnia bez małej porcji ćwiczeń, czy też biegów.

3 komentarze:

  1. ja poprzednie 2 tyg miałam takie, że nic mi się nie chciało i trochę oszukiwałam z dietą;p ale zaczynam nowy tydzień i tak samo jak Ty już nie odpuszczę :)
    ps jak zawzse PYSZNE zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. a gdzie znajdę przepis na ten cudowny serniczek? przeglądałam w przepisach, ale chyba nie ma, albo jestem już ślepa :*

    OdpowiedzUsuń