MÓJ TYDZIEŃ



Siemaneczko! Od jutra mam internet, wiec już nie powinno być 3 dniowych opóźnień w notkach! Ciekawi trzeciego tygodnia?
Cudowny <3 Mazury! Naładowana na resztkę roku. Miłość uskrzydla!


JAK WYGLĄDAŁ MÓJ TRENING?


Temperatury  nadal  nie odpuszczają. Dobrze i niedobrze, co kto lubi. Szczerze mówiąc troszeczkę ciężko w taką pogodę jest mi się ruszać, ale adhd wygrywa nawet ze słońcem!
PONIEDZIAŁEK:

Wstać nie mogłam. Po weekendzie w namiocie łóżko trzymało mnie jak opętane! Ogarnęłam się jednak, zjadłam śniadanie, pomarudziłam i wzięłam się za bicki, których nadal brak. Kiedyś, kiedyś zobaczycie pochwale się takim męskim bicem, takim wielkim mięchem… żartuje! :D
Co do biegania… gdyby nie to, że pląsam sobie z rodzicami… cofnęłabym się z 10 razy. Coś ostatnio ciężko mi się unosi te chude nóżki.  Ciężko, czy nie- DOBIEGŁAM!

WTOREK:
Tak mi się chciało okropnie bardzo pływać, że nie było innej opcji. Poszłam na basen! Tak sobie pływam- ruszam nóżkami, rączkami i już 100 zrobiona. Wychodzę. Jest 13.00. Z mą Miłością umówiłam się na 14.30 no to… sru na rower. Mój wehikuł okazał się odrobinę bardzo niewygodny, ale co tam najważniejsze, że sprawny!
Tak na marginesie. Wieczorem umyłam jeszcze 11 okien! Cardio się należy! :D

ŚRODA:
Nóżki, nogi, kochane moje.  O tak to jest ten fajny trening, po którym ciężko jest lekko żyć. Zrobiłam! Dałam radę. W nagrodę przyszła Karolcia, poplotkowały, pomalowały pazurki, umówiły się (wstępnie)na weekend (MAZURY <3)! Aż człowiek zapomniało bólu… póki nie przyszło do hasła, które rzuciła mama pt ‘’Idziemy pobiegać?’’ Poszliśmy…. O tak! ZWOLNIĆ TO JA POTRAFIĘ, ALE PODDAĆ SIĘ? NIGDY! Każdy najmniejszy mięsień czułam bardzo wyraźnie! 8km DONE!

CZWARTEK:
No to jest ten ukochany dzień, w którym ciężko jest podnieść nawet palec :D
Zmobilizowałam się, wsiadłam na rowerà 4km i jestem na basenieà2km jestem w basenie à  kilka metrów i jestem w ramionach ukochanego à 4km i jestem w domu à jem, czekam, witam mą miłość, pakujemy rolkià 15 km jesteśmy na drodze (z drobnymi przerwami technicznymi na wypadające śrubki z kółek) i wracamy  do domciu!
Taki fajowy dzień!

PIĄTEK:
Rest. Mycie samochodu, ogarnięcie domu, pakowanie i wyjazd. WEEKEND NA MAZURACH <3 Zapowiada się jak zwykle cudownie!

SOBOTA:
Rodzinnie, biegowo, jeziorowo, imprezowo! Żyć, nie umierać! <3

NIEDZIELA:
Lecimy na plażę! <3


JAK WYGLĄDAŁ MÓJ PLAN ŻYWIENIOWY?

Cały czas bez zmian! Wakacje to wakacje! <3 Wszystko tylko z głową  (czasami i bez niej :D)
Bywało smacznie, bywało zbyt szybko i zachłannie. Różnie, raczej spokojnie, bez większych ekscesów! J
Kawki mrożone, słodycze ‘’z paczki’’ za dużo paluszków oraz cyni-minis, żelki, piwko, ciasto z jeżynami, jabłeczniki, sernik, sałatki z majonezem, orzeszki w karmelu,  kiszka ziemniaczana, grillek. Ale jakoś z umiarem.

CO NOWEGO?



Zawsze się wystrzegam chemicznych wynalazków (tak odżywkę białkową trzeba ograniczyć). Lubię dostarczać sobie niezbędnych składników w ‘’normalnym’’ jedzeniu.  Jestem jednak całkiem zabieganym człowiekiem, który chce milion rzeczy na raz, wiec w tym całym szaleństwie postanowiłam sobie wypróbować kilku batoników białkowych. Ostatnio pisałam wam o ‘’Matrixie’’ i o tym, że troszeczkę mi było po nim niedobrze. Może to wina upałów, które wtedy panowały? Wrócę jeszcze z nim, ale w innym smaku, bo zdecydowanie miał lepsze makro oraz mniej cukru… ale ZDECYDOWANIE  TEN ze zdjęcia jest smaczniejszy! Jeśli szukacie posiłku, który zaspokoi wasze wymagające podniebienia, ten wynalazek powinien choć odrobinę wam zasmakować. Takie połączenie snikersa z milywayem.




Tak samo jak w jedzeniu wystrzegam się chemii, tak zdecydowanie nie lubię  jej w napojach. Woda z cytryną i miodem u mnie wygrywa w każdej walce z gotowymi, sklepowymi izotonikami, ale czasami dla własnej wygody warto sięgnąć (zwłaszcza, gdy w grę wchodzi promocja) po te z ‘’żabkowej’"(już wiecie, gdzie ta promka była :D) półki.

UZALEŻNIENIA?



Orzeszki zawsze wygrywają wszystko! Nie ma mowy, żebym przeszła obok nich obojętnie. Te w czekoladzie są zdecydowanie smaczniejsze (i zdecydowanie zdrowsze) ale nie ma co się oszukiwać, to opcja jest również rajem dla podniebienia. Wyrzuty sumienia? Hahaha!  Nie ma o nich mowy, kilkanaście gram dziennie jeszcze z nikogo grubaska nie zrobiło, za to namalowało zdecydowanie uśmiech na wielu twarzyczkach!
J

CO POLECAM?
 
Marcepan. Moja mała słabość. Baton pyszny i oddaje prawie idealnie smak tego cudownego przysmaku. Cena 4,5zł za 50g. POLECAM! <3



Be Active- jeszcze polecam. Przyjemnie się przegląda, jest co poczytać. Idealna gazetka na podróż lub na plażę. Nic odkrywczego raczej( o ile już w tym długo siedzicie) nie przeczytacie, ale zawsze to ciekawa forma powtórki
. Oby tylko zaprzestali z ilością reklam!




Sandy

Jestem studentką Wychowania Fizycznego na AWFiS w Gdańsku. W swoim życiu miewałam wiele przelotnych pasji, zainteresowań, hobby... jednakże wszystkie po pewnym czasie mijały. Miało to miejsce dopóki nie zaczęłam (głównie przez własne kompleksy) zajmować się sportem, zdrowym żywieniem i ogólnie pojmowanym zdrowym stylem życia. Od tamtej pory nie potrafię wyobrazić sobie swojego dnia bez małej porcji ćwiczeń, czy też biegów.

3 komentarze: