MÓJ TYDZIEŃ


To był dziwny tydzień- choroba, zmęczenie, ale jak zawsze jestem zadowolona, bo czemu by nie? Szkoda czasu na smuteczki, a czuję, że nadchodzący czas będzie naprawdę fajny. Coś mi w kościach tak mówi. Tylko.. MUSZE SIĘ W KOŃCU WYSPAĆ :D
JAK WYGLĄDAŁ MÓJ TRENING?

PONIEDZIAŁEK:
Od weekendu jakaś wiru sówka trzyma. Nie daje spać, nie daje żyć! Łóżko.

WTOREK:
Rano zapowiadało się już po wszelkich bólach, wiec zaprałam się za bicki! I bardzo dobrze, bo po południu znowu w głowie miałam tylko leżenie.

ŚRODA:
Wychodzimy ze stanu gorączki, bólu stawów, mięśni i ogólnego złego samopoczucia! Zdrowie wraca! Rano z kuzynką pojechałyśmy na basenik, a popołudniu z rodzicami na rowerki!

CZWARTEK:
Co za piękny dzień! Siły za 50, mocy za 100! Rano plecy, tricki i abs, w południe rower z ukochanym a wieczorem… bieg z rodzicami. Nogi same niosły. Gnałam

PIĄTEK:
Rano wstałam z wizją ‘’o nie znowu nogi!’’ ,ale O DZIWO! same ćwiczenia wchodziły jak po maśle… póki nie dobiłam ich tak, że w niedzielę czułam cały czas ból w dwójeczkach :D

SOBOTA:
Rodzinnie <3 Pojechaliśmy (ja na moim nowym CUDOWNYM rowerku, który sam jeździ) nad jezioro, ale nie miałam ochoty pływać (niemożliwe!), wiec sobie pozwiedzałam okolicę, co mi dało 53km! DONE!

NIEDZIELA:
Dwójki paliły mnie jak… AŁA! Nogi jak kłody, ale mimo wszystko dreptało mi się bardzo miło w towarzystwie rodziców <3

JAK WYGLĄDAŁ MÓJ PLAN ŻYWIENIOWY?
Smacznie <3 Dużo pieczywa. Miałam zdecydowanie jakiś niedobór jednego ze składników, bo ciągnęło mnie do piekarni jak nigdy! Żytnie, pszenne czy orkiszowe wypieki mmm. Nie jadam często chleba czy bułeczek, ale ten tydzień zdecydowanie mi minął pod znakiem tego przysmaku. Zapiekanki, tosty czy grzanki z szynką, serem i warzywami. Koniecznie na ciepło z ciągnącym się żółtym serem.
Kolejnym  hiciorem były mamine rogaliki z ciasta na… pączki. NIEZIEMSKO pyszne. No mówię, czegoś mi brakowało. Drożdży? :D Bardzo mi się chciało tego typu jedzonka.
Sernik i jabłecznik <3 No to już fit. Kompletnie przepadłam! CUDO. Teraz to będę tak długo robiła te ciacha, aż mi bokiem wyjdą :D
Wracam chyba do nabiału. Jogurt tutti wybawia mnie i moje zachcianki w mgnieniu oka. Kocham smak tego serka homogenizowanego. Zrobię sobie badania, które mam nadzieję, że wskażą inny powód bólu brzucha niż moje białeczko, które kocham taaak  baaardzo!
CO NOWEGO?

Matrix w wersji czekoladowo-kokosowej.  Jak ciemna strona mocy tegoż batona  mi nie pasowała, tak ta rozwaliła system! Co dziwnego, wcale nie lubię białej czekolady, a ten wynalazek sprawdził się cudownie w zaspokajaniu mojego podniebienia. POLECAM!


UZALEŻNIENIA?

No… mamine rogaliki i orzeszki w czekoladzie. Niezmiennie KOCHAM!

CO POLECAM?

Mój sernik- musicie go spróbować!
PRZEPIS



Sandy

Jestem studentką Wychowania Fizycznego na AWFiS w Gdańsku. W swoim życiu miewałam wiele przelotnych pasji, zainteresowań, hobby... jednakże wszystkie po pewnym czasie mijały. Miało to miejsce dopóki nie zaczęłam (głównie przez własne kompleksy) zajmować się sportem, zdrowym żywieniem i ogólnie pojmowanym zdrowym stylem życia. Od tamtej pory nie potrafię wyobrazić sobie swojego dnia bez małej porcji ćwiczeń, czy też biegów.

4 komentarze:

  1. Ależ bym schrupała tak pysznie wyglądające rogaliki! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zjadłam wszystkie :x sorcia nie miałam dna w tym tygodniu :D

      Usuń
  2. Mniam, re ciasta muszą być obłędne ;)
    Dobrze, że lepiej się czujesz! :*

    OdpowiedzUsuń